TO dopiero było zlecenie – z kuligami, spacerami i jazdami po zamarzniętych jeziorach, zajęciami fitness, wspólnym gotowaniem, turniejami kręglowymi, kuchnią tatarską i piątkowymi wieczorami muzycznymi w suwalskim Przystanku Rozmarino. Nie mówiąc o weekendowych wycieczkach na Litwę – Wilno z Rosą, Kowno z Muzeum Diabłów, Troki, a nawet mała, klimatyczna Kłajpeda.. Do tego w miłym gronie niemiecko-włoskich koleżanek i kolegów po fachu. Noo, zimno też bywało – w końcu to polski biegun zimna.. Więc wypady na komin elektrofiltra wymagały co najmniej stroju, jak na foto.. Ale nowo wybudowana fabryka płyt wiórowych Grupy Kapitałowej FORTE SA w podsuwalskim Dubowie Pierwszym, której rozruch wspieraliśmy językowo na zlecenie krakowskiego biura Translation Street, produkowała wystarczającą ilość wióra na opał – i to nie tylko słynnego controlroomu, w którym tłumacze mieli swój przytulny kąt.. Aaa, miało być o bobrze – oczywiście był i bóbr. Który bóbr oparłby się takiej ilości świeżo wysuszonego, pachnącego wióra – złożonego w jednym z tzw. bunkrów na terenie zakładu. Był nawet pomysł, aby bobra zatrudnić na etacie na rębaku – ostatecznie jednak wrócił do polskiego lasu, chyba nie był zainteresowany produkcją mebli na niemieckie rynki…
Bóbr w trocinach
Comments are closed.